Część pracowników sądów rozpoczęła od poniedziałku oddolny protest. Nie przychodzą do pracy, biorą zwolnienia lekarskie. Wiceminister sprawiedliwości Michał Woś zwrócił się do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych o "rozważenie możliwości przeprowadzenia" kontroli w sądach, w których odsetek nieobecnych pracowników może wzbudzać wątpliwości.
Od poniedziałku część pracowników sądów i prokuratur, między innymi asystenci i protokolanci, nie przychodzi do pracy, biorąc zwolnienia lekarskie. To inna forma protestu, który trwa od 5 lipca.
Jak informowała "Gazeta Wyborcza", Sąd Rejonowy dla Łodzi-Śródmieścia liczy około 480 etatów, a w poniedziałek do pracy przyszło tylko około 60 osób, a w sądzie okręgowym w tym mieście nie pracuje mniej więcej połowa z około 400 zatrudnionych.
Ministerstwo Sprawiedliwości chce kontroli ZUS-u w sądach
Również w poniedziałek wiceminister sprawiedliwości Michał Woś skierował do prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych prof. Gertrudy Uścińskiej pismo w sprawie sytuacji w sądach.
"W związku z zaobserwowaną zwiększoną absencją pracowników sądów powszechnych, np. w Sądzie Rejonowym w Nowym Dworze Mazowieckim, Sądzie Rejonowym dla Łodzi-Śrómieścia w Łodzi, Sądzie Rejonowym dla Łodzi-Widzewia w Łodzi, Sądzie Rejonowym w Zielonej Górze, a także Sądzie Okręgowym w Łodzi i Sądzie Okręgowym w Płocku, uprzejmie proszę o rozważenie możliwości przeprowadzenia przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych badań kontrolnych, o jakich mowa w art. 59 ustawy z dnia 25 czerwca 1999 r. o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa (....), w tym jednostkach sądownictwa powszechnego, w których odsetek nieobecności pracowników z powodu choroby może wywołać wątpliwości, co do prawidłowości orzekania o czasowej niezdolności do pracy z powodu choroby" - czytamy.
"Jednocześnie zwracam się z uprzejmą prośbą o powiadomienie Ministerstwa Sprawiedliwości o wszelkich ujawnionych w toku wnioskowanych czynności kontrolnych nieprawidłowościach, w szczególności w zakresie rażących uchybień przepisom obowiązującego prawa, stwarzających potrzebę wyciągnięcia prawnie przewidzianych konsekwencji z obszaru odpowiedzialności cywilnej, dyscyplinarnej i karnej" - dodał Woś.
Przybylska: Ministerstwo Sprawiedliwości nie reaguje wcale
O proteście pracowników sądów i prokuratur mówiła we wtorek w TVN24 Justyna Przybylska, przewodnicząca Krajowego Niezależnego Związku Zawodowego "Ad Rem". Tłumaczyła, że protest nie dotyczy sędziów, a ich współpracowników. - Protestem objęci są zwykli pracownicy, wszystkie grupy zawodowe, które łącznie tworzą jedność, które tworzą cały system naczyń połączonych umożliwiający wydanie wyroku. To są po prostu zwykli pracownicy i urzędnicy, którzy po prostu mają dość panujących warunków w pracy i płacy - mówiła. Dodała, że pracownicy są zmuszeni do protestu "wobec bierności Ministerstwa Sprawiedliwości". - 5 lipca zdesperowani pracownicy podjęli protest i od tamtego momentu trwamy w akcji protestacyjnej, od tamtego momentu jest ona nieprzerwana - dodała Przybylska.
- Nasz protest eskaluje stosownie do tego, jak ministerstwo reaguje. Nie reaguje wcale, w związku z powyższym złość, zdenerwowanie, poczucie lekceważenia pracowników wzrasta - podkreśliła.
Mówiła, że kiedy resort sprawiedliwości nie podjął żadnych rozmów, "pracownicy podjęli decyzję o oddolnej inicjatywie zadbania o siebie, o swoje zdrowie". - Napisali do nas list, który otrzymaliśmy wczoraj, i wyraźnie piszą, że czują się lekceważeni, czują się jak woły robocze. Bo sądy teraz tak wyglądają, jesteśmy zdesperowani - kontynuowała.
Przybylska: to efekt kuli śniegowej
Wyjaśniła, że liczba sądów, w których pracownicy nie przychodzą do pracy, wzrasta. - Wczoraj wieczorem było ich około 40. Od rana posiadam informacje o kolejnych sądach, które również z tego powodu stają - przekazała.
- Jest to efekt kuli śniegowej, ale przede wszystkim tego, jak podchodzi do nas pan minister sprawiedliwości - stwierdziła.
- Nasze postulaty to przede wszystkim zmiana organizacji pracy, zmniejszenie zbędnej biurowości, zwiększenie etatyzacji, bo to wszystko wpływa na sprawność postępowania, (...), my się w tej chwili czujemy jak na fabryce śrubek, gdzie nie liczy się człowiek - powiedziała Przybylska.
Źródło: TVN24, Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24